Forum ->>> Ellelhis Strona Główna ->>> Ellelhis
Forum vallheryjskiego klanu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na skraju lasu...

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ->>> Ellelhis Strona Główna -> Brama
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sithius
Mistrz ŚG



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 20:25, 09 Lis 2006    Temat postu: Na skraju lasu...

Pośród skalistych szczytów gór rozciągał się las świerków. Stu metrowe klify sterczały ponad zielony całun odbijając każdy promyk słońca. Tego dnia ziemie tą skryła pod swym płaszczem gęsta mgła. Maleńkie kropelki wody, które pozostawiła na iglastych gałązkach zastygały w kryształowej pozie, nadając otoczeniu zimową poświatę.
Wtedy też spokój tego malowniczego miejsca został przerwany przez parsknięcie konia, które niosło się echem wzdłuż leśnego traktu. Z upływem kolejnych chwil wszystko stało się jednak jasne, a na szlaku pojawił się koń zaprzęgnięty do nader hałaśliwy wóz. Woźnicą był staruszek drobnej postury. Skostniałe dłonie wciąż pewnie mogły trzymać lejce. Tuż obok niego siedział młody jeszcze chłopiec, który nie mógł mieć więcej niż 10 lat:
- Zimno mi.
- Masz, weź – odpowiedział starzec, zdejmując z siebie stary, jak i on sam płaszcz. Chłopiec okrył się nim szczelnie, by następnie zapytać:
- Daleko jeszcze?
- Przy dobrej myśli dotrzemy na miejsce za dwa dni – uśmiechnął się staruszek i pogładził chłopca po głowie.
Arron, bo tak miał na imię, odpowiedział równie serdecznym uśmiechem po czym w milczeniu obserwował niecodzienny krajobraz. W pewnym momencie dostrzegł strumyk płynący niedaleko ubitej drogi:
- Spójrz, woda!
Staruszek odwrócił wzrok we wskazanym kierunku i momentalnie zatrzymał powóz. Chłopiec zrzucił płaszcz i w jednej chwili zeskoczył z wozu:
- Napełnię bukłaki – powiedział i pośpiesznie udał się odnaleźć najlepsze do tego miejsce. Chwilę zajęło mu przedostanie się między zesztywniałymi od mrozu gałęziami. Niestety okazało się później, że zejście z tej strony jest zbyt strome i Arron musiał szukać dalej.
Ku swemu zadowoleniu szybko udało mu się je znaleźć i bez chwili wahania zajął się tym po co tu przyszedł. Woda była lodowata, lecz młody chłopiec nie przejął się tym zbytnio.
W pewnej chwili usłyszał głośne parsknięcie konia dobiegające z przeciwnego brzegu.
Zaniepokojony podniósł głowę, by zobaczyć co się dzieje. Wtedy też ujrzał po drugiej stronie strumienia przepięknego konia, który akurat otrząsał się z lodowej szadzi.
Arron podniósł się, jednak w pierwszej chwili nie był w stanie zrobić nic więcej. Jego myśli szybko jednak dały się ponieść wyobraźni i chłopiec był gotów wejść do wody, by tylko dotrzeć na drugi brzeg i przyjrzeć się z bliska wspaniałemu zwierzęciu. Niespodziewanie do jego uszu dobiegł hałas z pobliskich zarośli. W jednej chwili wziął swoje rzeczy i ukrył się, jak tylko mógł najlepiej. Ze swojej kryjówki obserwował całe zajście. Dostrzegł wysoką postać wyłaniającą się z ciemności lasu. Był to elf - tak to na pewno był elf - o ciemnych włosach i delikatnej, aczkolwiek nie najmłodszej już cerze. Zakrywał się jednak płaszczem, więc trudno było powiedzieć o nim coś więcej. W ręku trzymał łuk – piękna robota. Widać było, że jego twórca to prawdziwy mistrz tej sztuki. Ozdobiony misternym wzorem, na środku okuty srebrną opaską, za którą w czasie strzału trzymał łucznik.
Podszedł do konia i zamocował swoją broń przy siodle. Gdy skończył rozejrzał się po okolicy poczym dosiadł zwierzęcia. Arron dostrzegł wtedy coś, co niezmiernie go zaciekawiło – rubinową gałązkę błyszczącą spod ciemnego płaszcza. Nieznajomy szybko zniknął pośród drzew.
Nie czekając ani chwili, chłopiec pobiegł do swego dziadka, który czekał na niego przy wozie. Ledwo łapiąc dech począł opowiadać, co zobaczył:
- Na jego zbroi był symbol świerkowej gałązki?
- Tak – odpowiedział Arron niemal wykrzykując.
Starzec spojrzał na niego spod krzaczastych brwi poczym posadził na wozie i bez słowa ruszyli w dalszą podróż. Gdy oddalili się nieco od miejsca postoju chłopiec nie mogąc wytrzymać zapytał raz jeszcze:
- Dziadku, czy to była zjawa?
- Nie, to nie była żadna zjawa.
Spojrzał ukradkiem na chłopca, jednak ten cały czas się w niego wpatrywał jakby czekając na opowieść. Nie mając wyboru westchnął ciężko w duchu, by w końcu odrzec:
- Wiele wieków temu miano w tym miejscu zbudować miasto. Miano, gdyż nikt nie wie gdzie się ono znajduje. Ukryto je przed spojrzeniem świata i tylko nieliczni wiedzą, gdzie go szukać.
- Dlaczego właśnie tak? – zapytał zaciekawiony malec
- Tego niestety nie wiem. Może chcieli chronić się przed wścibskimi oczami? O tych lasach krąży wiele opowieści.
- Opowiedz mi.
- Nie teraz, musimy wyjechać z lasu przed zmrokiem.
Zrezygnowany Arron obrócił się w drugą stronę i opierając głowę o dłonie patrzył w dal lasu. Po chwili dobiegł go zza pleców głos dziadka:
- Na szlaku wiodącym przez ten las stoi podobno stara tawerna. To właśnie tam zaczyna się kraina świerków…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ->>> Ellelhis Strona Główna -> Brama Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin