Sithius Mistrz ŚG
Dołączył: 11 Lut 2006 Posty: 405 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 20:23, 09 Lis 2006 Temat postu: Początek |
|
|
Dzień ten daleki był od ideału. Rzęsisty deszcz opadał na ziemię drążąc w niej głębokie bruzdy. Drzewa także nie zostały oszczędzone. Pod naporem wody ułamanych zostało wiele gałęzi. Rzeki wezbrały niosąc swój gniew przez wiele mil, nim znów zdołały się uspokoić. Podróżni, którzy odważyli się w tej godzinie kontynuować podróż musieli wkrótce pogodzić się z utratą wszystkich zapasów przesiąkniętych deszczową wodą.
Jasnym więc jest, że wszystkie przydrożne gospody zapełniły się spragnionymi ciepła gośćmi.
Ta także nie wyróżniała się z tłumu. Niemal w każdym okienku migotała jakaś świeca. Z komina wydobywał się jasny dym, który opadając na pobliskie ziemie przypominał poranną mgłę.
Stojąc w pobliżu tego miejsca słychać było radosne śpiewy i rozmowy podróżnych. Łatwo więc zrozumieć z jaką radością idzie się ku drzwiom. Gdy jednak przekroczy się próg śpiewy momentalnie cichną. Nagle okazuje się, że jest tu ledwie kilka osób popijających różne trunki i cieszących się dobrym jadłem. Panujący półmrok także daleki był od wcześniejszych myśli – Co do licha? – bez wątpienia podobne słowa cisną się na język.
W środku jest jednak przyjemnie. Duży kamienny kominek ogrzewa całą salę, a przecież przemoczony na wskroś podróżny niczego innego teraz nie pragnie.
Przy konturze krząta się najpewniej gospodarz tego miejsca. Średniego wzrostu mężczyzna z krótką, czarną i dobrze przystrzyżoną brodą. Przeciera blat spokojnymi ruchami. Wyglądało to tak, jakby nikt nie zauważył naszego wejścia.
Na każdym stoliku stały świece toteż bez trudu można było rozpoznać wszystkich gości. Przy jednym ze stołów siedziało dwóch krasnoludów. Rozmawiali cicho … pewnie planowali kolejne wyprawy w głąb skalnych odmętów. Był tam też potężnej postury mężczyzna, który delektował się soczystym kawałkiem mięsa. O jego stół oparty był równie wielki, jak on sam miecz, z pewnością dla przestrogi dla tych, którzy próbowaliby z nim zadrzeć.
Coś podać? – odezwał się głos zza kontuaru. Zaskoczonemu człowiekowi tylko jedno przychodzi wówczas na język – Tak, jakąś strawę…
Nieco dalej siedział jeszcze jeden mężczyzna. Ciemne włosy do ramion, gdzieniegdzie spięte były srebrnymi klamrami. Na sobie miał skórzaną kamizelkę pod którą skrywała się żelazna kolczuga – Przysiądź się… – zaproponował.
Cóż, trudno odmówić takiemu zaproszeniu, zwłaszcza jeśli nie zna się tego miejsca. Wtedy też pytania same pchają się nam na myśl:
- Gdy tu szedłem słyszałem dobiegające z wnętrza śpiewy…
- A gdy wszedłeś już ich nie było? – wtrącił nagle nieznajomy.
- Tak
Nieznajomy zaśmiał się i biorąc pajdę chleba ułamał kawałek wkładając sobie do ust. Potem mówił dalej:
- Rozejrzyj się … to nie jest miejsce takie jak inne.
W istocie, nagle dało się dostrzec wszystko to, czego wcześniej nie widzieliśmy. Ściany tawerny wydały się być pokryte perłowym blaskiem, migocząc delikatnie w blasku świec.
- Gdzie ja jestem?
Nieznajomy roześmiał się ponownie:
- Witaj w Ellelhis!
Jeśli chcesz dołączyć do klanu Ellelhis to wszelkie dane na temat rekrutacji znajdziesz w opisie klanu w grze [link widoczny dla zalogowanych].
Post został pochwalony 0 razy |
|